wtorek, 26 kwietnia 2016

Scena 2...

Guess it's true,
I'm not good at a one-night stand
But I still need love 'cause I'm just a man
These nights never seem to go to plan
I don't want you to leave,
Will you hold my hand?
~Stay with me~ Sam Smith


Czasami może się wydawać, że mamy wszystko. Wszystko, co jest w życiu ważne i to, czego sami chcemy, aby było. Jednak... Czujemy w sobie pewnego rodzaju pustkę, jakąś „dziurę” i nie umiemy tego wytłumaczyć. Kiedy sobie to uświadomimy? Kiedy zdarzy się coś, lub pojawi się ktoś, a wtedy sami czujemy, czego nam brak... Bo to właśnie życie napisało nam to w naszym scenariuszu.


Scena druga, ujęcie pierwsze...
Gregor

Minęło sporo czasu, od kiedy ostatnio widziałem się z Amelie. Można powiedzieć śmiało, że było to wiele lat temu. Ja mimo tego upływu czasu nie przestałem o niej myśleć. Było w tej dziewczynie coś magicznego, czego nie umiałem wytłumaczyć. Ostatnio zacząłem coraz bardziej przerażać samego siebie, a zauważała to nawet Mia. Kochana kuzynka, jakich mało. Z resztą to dzięki niej spotkałem znów Amelie. Właśnie dzięki niej.
- Gregor? Żyjesz? - zapytała mnie. Siedzieliśmy w salonie w jej domu i oglądaliśmy jakiś film. Mimo, że film leciał już jakieś pięćdziesiąt minut, ja nie wiedziałem o co w nim chodzi. Nie mogłem się skupić, było ze mną coraz gorzej. Moimi myślami zawładnęła „szara myszka” z drugiej ławki.
- Jeszcze tak. - odpowiedziałem, kiedy po jakimś czasie doszło do mnie, że coś mówiła. Taa... Dobrze wcale nie było.
- Opowiedz mi jeszcze raz o tej dziewczynie... - spojrzała na mnie wręcz błagalnie. Tego wzroku akurat u niej nie cierpiałem. Lecz Mia, to Mia... Współczuję Noah... Co on z nią ma? 
- Przecież ci już opowiadałem! - wyrzuciłem ręce w powietrze.
- Wiem...
- To po co ci to? - zmrużyłem lekko oczy czekając na jej odpowiedź. Zawsze zaskakiwała mnie tym, co wymyśliła... Co powie teraz?
- Bo lubię. - wyszczerzyła się w uśmiechu Mii, numer dwa. W policzkach pojawiły się małe dołeczki. Spojrzałem na nią spode łba. Zaśmiała się cicho. - Gregor... Lubię tą historię...
- Wkurzająca jesteś, wiesz? - lubiłem się z nią przekomarzać, kiedy miała dobry humor. A ten dzisiejszy z pewnością do takiego należał. Zawsze zastanawiałem się, skąd ona bierze tyle pozytywnej energii?
- Wiem...
- Powiem Noah, żeby się jeszcze zastanowił nim stanie przed tym ołtarzem. - czasami naprawdę było mi żal tego chłopaka.
- Już to widzę. - pokręciła głową. - Wiesz, jak cię kocham? - te jej „słodkie oczka”... Eh...
- A jak nie powiem?
- To pójdę do tej całej Amelie i powiem jej, że się w niej zabujałeś. - spojrzała na mnie, mrużąc oczy.
- Nie zabujałem się! - moje zaprzeczanie na nic się dało... I tak sam w duchu wiedziałem, że jest inaczej.
- Haha! Mhm... na pewno. Już ci wierzę! - zaśmiała się i po chwili już leżała na kanapie, śmiejąc się wniebogłosy... - Nie kłam, chłopczyku!
Pokiwałem tylko głową.


Scena druga, ujęcie drugie...
Amelie

Pamiętam te czasy, kiedy chodziliśmy do jednej klasy, kiedy on siedział dokładnie za mną. Zawsze bałam się odwracać. Siedziałam i bacznie obserwowałam to, co robi nauczyciel. Chyba nigdy się nie odważyłam odwrócić.
Jednak było parę dni, które na długo zaszły mi w pamięć. Było to wtedy, kiedy Gregor poszedł do odpowiedzi... Pewnie wielu wybuchnęłoby w tym momencie śmiechem. „Że pamiętam, jak Gregor poszedł do odpowiedzi...” Nie... To nie była zwykła odpowiedź... Ani nic, co mogłoby się wydawać „normalnego”. Wtedy... Wtedy nasze spojrzenia się skrzyżowały... Pamiętam, jakby to było wczoraj...

W klasie panowała cisza. Nie zdarzało się to często, a tak właściwie, to trwało to tylko maksymalnie dwie godziny w tygodniu... Na lekcji historii. Nauczyciel tego przedmiotu był jedną z najbardziej znienawidzonych osób w całej szkole. U niego na lekcji zawsze panowała ogromna cisza, niekiedy słychać było jak natrętna mucha lata po klasie. Historyk na początku każdej spędzonej z nami godziny lekcyjnej, siadał przy biurku i mierzył nas uważnie wzrokiem, każdego z osobna. Zdarzało się, że raz na jakiś czas brał parę osób do odpowiedzi, ale zdarzało się to naprawdę rzadko.
- Gregor? - zapytał podnosząc wzrok znad dziennika.
Deschwanden, jak na zawołanie szybko wstał i po chwili stał już obok niego, przy biurku, splatając ręce z tyłu. Przygryzł wargę, widać było, że się stresował. Jeśli pan Schmidt wezwał go do odpowiedzi... Miał „szczęście”.
Patrzył przed siebie, dreptał w miejscu, a nauczyciel ciągle uparcie przeglądał dziennik. Ja przyglądałam się im ukradkiem, a przynajmniej na tyle, na ile pozwalało mi moje miejsce w drugiej ławce. W pewnym momencie nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego czekoladowe tęczówki... Takie piękne... Czułam, jak w środku zalewa mnie fala gorąca. Ciepło rosło z każdą chwilą coraz bardziej. Moje policzki przybrały pewnie odcień buraka, zaczęły mnie strasznie piec. Moje ciało przeszedł dreszcz. Po raz pierwszy patrzyłam w oczy bruneta, który władał moimi myślami. I nikt o tym nie wiedział, bo kto miałby o tym wiedzieć? Zobaczyłam, jak kąciki jego ust unoszą się w delikatnym uśmiechu, próbowałam zakryć swoją twarz włosami, ale nie zdało się to na nic. Nadal moja twarz była jednym wielkim burakiem.
- Panie Deschwanden! Zadałem panu pytanie! - zawołał nagle pan Schmidt poważnym tonem.
Brunet odwrócił głowę w jego kierunku i spojrzał zdziwiony. Widać było, że nie skupił się na tym, co padło z ust historyka... Ale... Czy nauczyciel coś w ogóle mówił?
- Ostatni raz powtarzam pytanie. - zaczął znowu zdenerwowany mężczyzna i ponownie zadał to samo pytanie. Widziałam, jak Deschwanden zrobił wielkie oczy, nawet mu się nie dziwię, bo odpowiedź do najłatwiejszych nie należała.
Przekartkowałam szybko zeszyt w poszukiwaniu tematu lekcji, z którego było zagadnienie. Szybko je znalazłam. Już chciałam podpowiedzieć Gregorowi poprawną odpowiedź, kiedy nagle jedna siedząca przede mną dziewczyna, Melissa, okręciła swój zeszyt w stronę chłopaka. Ten zajrzał szybko do zeszytu i podał poprawną odpowiedź. Zagotowało się we mnie ze złości, Melissa była ostatnią osobą na świecie do której bym się odezwała. Okręcała sobie wszystkich wokół palca. Chyba nie ma osoby w tej szkole, której ta lalka by w jakikolwiek sposób nie wykorzystała.
- Dziękuję. - powiedział tylko Gregor, kiedy nauczyciel pokazał chłopakowi napisaną przy jego nazwisku ocenę. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, spojrzał w stronę blondynki z pierwszej ławki i podziękował jej cicho za pomoc.
Nie wyobrażam sobie, jak w tym momencie wyglądała moja twarz W środku czułam ukłucie w sercu, coś mnie zabolało... Tylko czemu?
Gregor nie odwrócił się już więcej w moim kierunku, tylko przeszedł obok, jak gdyby nigdy nic i usiadł tuż za mną... A ja znowu bałam się odwrócić...

Chciałabym go zobaczyć raz jeszcze. Móc raz jeszcze spojrzeć w jego czekoladowe tęczówki, zobaczyć, jak kąciki jego ust unoszą się delikatnym uśmiechu, usłyszeć jego spokojny ton głosu... Sprawić, żeby po prostu był. Za każdym razem, gdy patrzyłam w jego stronę, czułam, jak przez moje ciało przechodzi dreszcz...
Podeszłam do komody, na której leżał mój kalendarzyk...
~Mia Hug~
Umówiona jest na przymiarkę za dwa dni. Może razem z nią przyjedzie Gregor?


Scena druga, ujęcie trzecie...
Gregor

- Idziesz w końcu? - wołała Mia, siedząc w samochodzie, kiedy ja zamykałem drzwi od domu.
Niecierpliwa blondynka stukała palcami w kierownicę, a ja usiadłem tuż obok na miejscu pasażera. Wiedziałem, że kiedy ta dziewczyna prowadzi mogą dziać się różne rzeczy, więc tym bardziej opóźniałem naszą wycieczkę. Chciała nas gdzieś zawieźć, a ja nie wiedziałem, gdzie. Niechętnie zapiąłem pasy, a ona spojrzała na mnie i uśmiechnęła się łobuzersko.
- Trzymaj się, Deschwanden. - kiedy ruszyła, mnie wbiło w fotel... I to dosłownie.

Zaparkowała na dobrze znanej mi ulicy tego pięknego, szwajcarskiego miasteczka, dokładnie tuż obok salonu sukien ślubnych. Więc to tu mnie znowu wywiozła...
Weszliśmy do środka, Amelie już stała obok swojego biurka z delikatnym uśmiechem na ustach. Właśnie z takim jej było najlepiej, wyglądała olśniewająco.
- Gregor? Halo! - zauważyłem nagle, że Mia macha mi ręką przed oczami. Przyłapałem się na tym, że już trochę czasu minęło, odkąd zacząłem patrzeć na dziewczynę. Amelie przyciągała wzrokiem... Jak kiedyś...
- Tak? - zapytałem, wyrywając się z transu.
- Potrzymaj mi to. - wepchnęła mi do rąk swoją torebkę i płaszcz. Cała Mia... Następnie chwyciła do rąk tą samą sukienkę, co ostatnio, tylko że z niewielkimi poprawkami i odeszła w stronę przymierzalni...
Zostałem sam, sam z Amelie...
- Pamiętasz jeszcze czasy szkolne? - pomyślałem... Albo może powiedziałem to na głos?
- Tak... Pamiętam... - odparła smutno... Chyba jednak powiedziałem to głośniej...
- Hm... Dałabyś się namówić na kawę? - skąd u mnie nagle taka odwaga, żeby do niej się odezwać? Zawsze się wstydziłem... A teraz?
- Cóż... Bardzo chętnie. - uśmiechnęła się. W środku poczułem narastające ciepło...

***

Witajcie Kochane :*
Dawno tutaj nie było rozdziału... :( Jednak skoro już udało mi się coś napisać, to postanowiłam to dodać :)
Może komuś się coś tutaj spodoba... Co prawda na razie się jeszcze nic tutaj nie dzieje... Ale obiecuję, że jeszcze będzie ;)

Miłego tygodnia :)
Mam nadzieję, że do napisania już niebawem ;)

Komentujesz... = Motywujesz... <3